Ostanio zimowe lenistwo uniemożliwiło mi umieszczanie przepisów na blogu ;) Postaram się więc nadrobić straty :)
Zaczynę, od dania, które kiedyś bardzo zasmakowało mi w pewnej restauracji i powtanowiłam spróbować samodzielnie je przyrządzić.
W restauracji co prawda kształt tego dania był nieco bardziej elegancki ale smak jest identyczny.
Podaję składniki dla 2 osób. Czas przygotowania to około 40 min
Składniki:
2 kawałki łososia o grubości 3 cm , będzie wygodniej jeśli nie będą to dzwonki.
1 opakowanie mrożonego szpianku liściastego, świeży szpinak byłby na pewno równie dobry albo jeszcze lepszy :)
2 spore plastry sera feta
1 opakowanie ciasta francuskiego, chyba że ktoś chce i potrafi zrobić to ciasto samodzielnie.
białko z jednego jajka
łyżka masła
2 ząbki czosnku
sól i świeżo mielony pieprz
cytryna
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni
Blachę wykładamy papierem do pieczenia.
Na patelni rozmrażamy szpinak, gdy już się roztopi i rozgrzeje dodajemy mało i przyprawiamy solą, pieprzem i rzecz jasna wyciśniętym lub posiekanym czosnkiem.
Ciasto francuskie dzielimy na pół. Każdą część smarujemy przygotowanym uprzednio szpinakiem.
Układamy na brzegu ciasta kawałek łososia, tak aby zostawić odpowiednio dużo ciasta do przykrycia, czyli łosoś powinien zająć mniej więcej połowę powierzchni ciasta.
Kawałek łososia posypujemy świeżym pieprzem, skrapiamy cytryną i kładziemy na nim plaster sera feta. Przykrywamy łososia i fetę ciastem.
Ciasto sklejamy na brzegach, tworząc swego rodzaju pieróg. Na środku robimy nożem nacięcia przez które ciepło dostanie się do łososia.
Smarujemy wierzch naszych łososiowo - szpinakowych pierogów białkiem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 15 - 20 minut,
Kiedy ciasto będzie przybrązowione a łosoś w środku miękki i różowy ( można sprawdzić przez nacięcie w cieście) - układamy go na talerzu w towarzystwie ćwiartki cytryny i konsumujemy :)
Smacznego!
Delicja
Uwielbiam tarty ostatnimi czasy, a Twoje dzieło Delicjo na pewno jest wyborne :D mniaaam
OdpowiedzUsuńChocoManiac
Pozdrowienia czujna Czeko :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie staram się nadrobić straty na blogu,
Pozdrowki
Delicja
A czy ty przypadkiem Delicjuszu nie byłaś na tym daniu z pewną swoją powabną koleżanką latem na ulicy Oławskiej w knajpie której juz nie ma!? Myślałam o tym daniu kiedyś. Było bardzo smakowite! W sumie dziwiłam się, że zamkneli to miejsce bo było tam ładnie, smacznie i eleganckie no i ludzie też bywali tam!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszych zmaganiach z ciatem frnacuskim! Ja już wypromowałam na wiosce Twoje parówki owijane w CF! :)
RRrraarrr!
Taaaak! Razem bylysmy tam i nazywalo sie to Zlota Kaczka.
OdpowiedzUsuńJedzenie bylo bardzo dobre i wystroj tez niczego sobie...nie wiem dlaczego zamkneli.
Buziaki :*